DOSTĘP DO WODY PRAWEM CZŁOWIEKA – TAK CZY NIE?

Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych 28 lipca 2010r. przyjęło z inicjatywy Boliwii rezolucję, w której „dostęp do czystej wody i urządzeń sanitarnych” został uznany za fundamentalne prawo człowieka. Polska wstrzymała się od głosu. Brak wyjaśnienia motywów tej decyzji nie pozwala myśleć o niej inaczej niż w kategoriach sprzecznej polityki (dostęp do wody jest jednym z priorytetów rządowego programu pomocowego) i braku globalnej odpowiedzialności Polski. Czy dowiemy się kiedyś, o co chodzi w tej na pierwszy rzut oka nielogicznej decyzji?
W rezolucji wezwano państwa członkowskie ONZ i organizacje międzynarodowe do finansowego oraz technologicznego wsparcia krajów biedniejszych, a także wspólnego podejmowania wysiłków zmierzających do zapewnienia wszystkim ludziom czystej wody. Boliwia podkreśliła fakt zbliżającego się we wrześniu br. szczytu ONZ w sprawie Milenijnych Celów Rozwoju. Jeden z celów mówi o zmniejszeniu do 2015 roku o połowę liczby ludzi pozbawionych stałego dostępu do czystej pitnej wody. Przyjęcie rezolucji określono jako jasny sygnał traktowania Milenijnych Celów Rozwoju poważnie przez kraje będące członkami ONZ.
Kwestia dostępu do wody pitnej w skali globalnej ma ogromne znaczenie, gdyż szacuje się, że ok. 884 miliony ludzi nie mają stałego dostępu do bieżącej wody pitnej, a ponad 2,6 miliardów osób (prawie 40% ludzkości) pozbawione jest dostępu do podstawowych urządzeń sanitarnych. Brak dostępu do wody zabija rocznie więcej dzieci niż AIDS, malaria i odra. Każdego roku z powodu braku dostępu do wody pitnej umiera półtora miliona dzieci poniżej piątego roku życia.
Rezolucja ta została przyjęta przez 122 państwa, nikt nie głosował przeciw. Przedstawiciele 29 krajów byli nieobecni. Uwagę światowej opinii publicznej zwrócił fakt, że 41 państw wstrzymało się od głosu: Armenia, Australia, Austria, Bośnia i Hercegowina, Botswana, Bułgaria, Kanada, Chorwacja, Cypr, Czechy, Dania, Estonia, Etiopia, Grecja, Guyana, Islandia, Irlandia, Izrael, Japonia, Kazachstan, Kenia, Łotwa, Lesotho, Litwa, Luksemburg, Malta, Holandia, Nowa Zelandia, Polska, Korea, Mołdawia, Rumunia, Słowacja, Szwecja, Trinidad and Tobago, Turcja, Ukraina, Wielka Brytania, Tanzania, Stany Zjednoczone, Zambia.
Dlaczego?
Z protokołu posiedzenia możemy dowiedzieć się, że w odpowiedzi na inicjatywę Stany Zjednoczone oświadczyły, że wstrzymają się od głosu, bo rezolucja mogłaby podważyć będącą w toku pracę nad wypracowaniem porozumienia w sprawie prawa do wody, prowadzoną przez Radę Praw Człowieka z siedzibą w Genewie (założoną przez 47 krajów w 2006r. w ramach systemu Narodów Zjednoczonych międzyrządową instytucję odpowiedzialną za promowanie i ochronę praw człowieka na całym świecie). W istocie, w przyszłym roku Catarina de Albuquerque – portugalska prawniczka zatrudniona jako ekspertka Rady – ma raportować Radzie zobowiązania różnych krajów względem dostępu do wody i urządzeń sanitarnych. Inne kraje twierdziły, że rezolucję tę można potraktować jako element tego genewskiego procesu, i że zawiera ona ważne jego elementy (Niemcy), a także, że może ona wzmocnić dyskusje na forach krajowych na temat dostępu do wody jako niezbywalnego prawa człowieka (Egipt).
Z informacji zaistniałych w polskich mediach wyczytać można, że polski MSZ uważa, że rezolucję “przeforsowano”: "Przeforsowano ją, mimo iż w Genewie od 2008 r. trwają prace w tej sprawie - napisał polski MSZ w wyjaśnieniu przesłanym "Gazecie". - ONZ powołało eksperta, który w szeregu konsultacji, m.in. ze światem nauki, ma zdefiniować zobowiązania w kwestii wody w kontekście praw człowieka. Rezolucja pomija proces toczący się w Genewie i narzuca jego wynik, wywołując podziały tam, gdzie wyłaniał się konsensus".
Jakim zagrożeniem dla procesu genewskiego jest rezolucja ONZ? Czy polski MSZ uważa, że Rada Praw Człowieka zdefiniuje zobowiązania w kwestii wody w kontekście praw człowieka, które będą w sprzeczności z rezolucją? Czyli, że dostęp do wody nie powinien być niezbywalnym prawem każdego? Jak ma się to do akceptacji Milenijnych Celów Rozwoju, do akceptacji Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka? Być może jest tu jakaś ukryta logika, której nie rozumiemy, a rozumie tylko przedstawiciel Polski na Forum ONZ. Logika, która pozwoliłaby myśleć o tej decyzji inaczej niż tylko w kategoriach obłudy i braku globalnej odpowiedzialności polskiego rządu.
Szkoda, że polski rząd widząc artykuły w prasie i wiedząc, że rzetelną wiedzę w tym temacie można zaczerpnąć jedynie z protokołu posiedzenia (brak tam genezy “problemu”), albo od strony rządowej, nie wytłumaczył obywatelom powodów swej, na ten moment, ze wszech miar kontrowersyjnej decyzji.
P.S. A tak na marginesie, po lekturze komentarzy na polskich forach internetowych mówiących o tym, że przecież w Polsce za wodę się płaci więc co to za rezolucja - za wodę się płaci, bo za coś trzeba ją wydobywać, oczyszczać, doprowadzać do domów, ale dostęp do niej jest możliwy. Prawie miliard ludzi na świecie nie ma dziś w ogóle możliwości spróbować wody zdatnej do picia. To ogromna różnica.
Zdjęcie autorstwa Muffet: http://www.flickr.com/photos/calliope/542497582/
Komentarze (zapraszamy do dyskusji):
tommy / 11 sierpnia 2010
nie dziwi mnie reakcja Izraela, gdzie aresztuje się Arabów za kradzież wody i gdzie kopanie studni przez tychże bez zezwolenia izraelskiego jest przestępstwem. zaskakująca jest natomiast reakcja rządów innych krajów. Czyżby "ktoś ukrywał coś", jakąś bardzo niewygodną prawdę, może mamy jakiś spisek unoszący się pod sufitem, bo wszelkie inne wytłumaczenia wydają mi się bardziej absurdalne od wyżej wymienionego (będącego żartem hehe).
Balcerek / 15 sierpnia 2010
hmm a czemu zatrzymywać się na prawie do wody? przegłosować prawo gwarantujące wszystkim dobrobyt i skończy się bieda na świecie.
Zastanawia mnie jak prawo dostępu do wody miało by być realizowane?
Dajmy na to że kupuje kawałek ziemi w Afryce po czym na tej ziemi kopie sobie studnie i mam wodę. Czy wtedy mam obowiązek rozdawać każdemu wodę z tej studni za darmo?
Jeśli tak, to mamy pogwałcenie podstawowego prawa jakim jest prawo własności, czyli legalizujemy kradzież.
konradek / 16 sierpnia 2010
Z całym szacunkiem, ale zawracanie sobie gitary takimi pierdołami jest kompletnie bez sensu. Czy ktokolwiek poważnie myśli, że jak ONZ zarządzi, że od jutra dostęp do wody jest prawem człowieka to od razu skończy się umieranie z odwodnienia? Ogłośmy jeszcze że jedzenie też jest prawem człowieka, jestem absolutnie pewien, że ludzie jak ręką odjął przestaną umierać z głodu. Może jednak zamiast wydawać miliardy na organizacje, które na poważnie dyskutują nad takimi głupotami, zainwestujmy te pieniądze w sieć studni w Afryce? Dam głowę, że korzyści będą dużo bardziej wymierne.
Jaki jest w ogóle sens mnożenia tzw. praw człowieka? Mamy już drugą, trzecią, czwartą generację "praw" (i kto wie ile jeszcze) a w nich takie patenty jak "prawo do pracy", (a w Warmińsko-Mazurskim dwudziestoprocentowe bezrobocie), "prawo do opieki zdrowotnej" (a jak nie zapłacisz składki na NFZ to zdychaj pod płotem), et cetera, et cetera. Unia już wykombinowała "prawo do wakacji", quo vadis, świecie? Do "prawa do bogactwa"? Dajcie spokój.
Mat / 16 sierpnia 2010
@Balcerelk
Po Twojej wypowiedzi przyszła mi tylko jedna odpowiedź. Cała sprawa zapewnienia dostępu do wody to socjalizm. Jak ostatnio zauważam jest wielu socjalistów i duże ruchy socjalistyczne w Polsce, Europie i na świecie. Nie chodzi mi o partie polityczne tylko o ludzi uważających, że socjalizm jest dobry i trzeba pomagać. Komu i jak każda z tych grup ma swoje zdanie. Temat o słuszności na inną dyskusję.
Ola / 20 sierpnia 2010
Oczywiście, że rezolucja ONZ nie zmieni rzeczywistości metodą czarodziejskiej różdżki, ale ona pokazuje motywację, daje argumenty w późniejszym rzecznictwie - krajowi, który poparł taką rezolucję, trudniej potem odwrócić się tyłem do problemu. A niestety rzeczywistością rządzi polityka, którą zmieniać jest cholernie trudno...
Gdyby ta rezolucja nie miała żadnego przełożenia na rzeczywistość, Polska by ją poparła... Sam fakt negowania jej daje wyraźnie do zrozumienia, że ma ona wpływ - na politykę, która ma wpływ ..na rzeczywistość...
Afrobert / 2 września 2010
@Konradek. Prawo do czystego środowiska jest uznanym prawem człowieka - tzw. prawo człowieka nowej generacji. Rezultatem jest Konwencja z Aarhus, która zapewnia wszystkim dostęp do informacji o stanie środowiska oraz dostęp do sądów w kwestiach środowiskowych. Nie chce mi się tłumaczyć wszystkich zawiłości, ale ta ogólna zasada znalazła swoje przełożenie na prawo międzynarodowe i krajowe. To właśnie dzięki niemu udaje się wiele spraw załatwić - chociażby to, że jak chcesz wiedzieć jaką produkcję prowadzi sąsiadująca fabryka, to jej właściciel nie może się zasłaniać tajemnicą handlową, a jeżeli dojdzie do skażenia Twojego podwórka, bez problemu wytaczasz proces sądowy...itd. Czasem mówimy, że coś jest bez sensu, tylko dlatego, że sami go nie dostrzegamy. Pokora jest cechą ludzi mądrych.
Ela / 9 września 2010
Skręca mnie jak czytam slogany w wykonaniu ludzi którzy odkręcając kran nie zastanawiają się skąd ta woda się bierze, tylko jak dostaną rachunek do zapłaty to skręca ich że taką kwotę muszą zapłacić. BO WIADOMO JEST KRAN - WODA MUSI BYĆ ! A może się mylę?
Panie Balcerelk ile Pan masz lat i co pan wiesz o socjaliźmie ??? Pan sobie wyobrazi że w socjaliźmie o dziwo woda była! Zaskoczyłam Pana ? Mimo że w-g Pana nie każdy na nią zasługuje- ciekawe tylko jakie ma Pan kryteria rozdziału!!!?? Znalazł się reformator który palca nie przyłożył żeby było lepiej :) z wodą czy bez...... fuj....
Ola / 13 września 2010
No i doczekaliśmy się porządnego tekstu dotykającego problemu - może on ostudzi dywagacje nt. tego, jaka to bzdura to prawo do wody - Artur Domosławski w Gazecie Wyborczej - polecam !
krzysiekie / 25 września 2011
Mnie się wydaje że problem tkwi jednak gdzieś indziej, proszę zwrócić uwagę jaki kraj wyszedł z inicjatywą tej rezolucji Boliwia. Dlaczego akurat ten kraj? Tam w 1999 r. rząd sprywatyzował usługi związane z dostawą wody, zabronione było nawet gromadzenie "deszczówki". Za wodę która była w rękach Korporacji Bechtel trzeba było bardzo słono płacić co doprowadziło do zamieszek i obalenia rządu. Sience-Fiction by się mogło zdawać, a jednak to się wydarzyło. Dziś nie mają władzy rządy tylko Korporacje, a te wstrzymania się od głosu mogły mieć naprawdę jakieś większe znaczenie.
krzysiekie / 25 września 2011
Mnie się wydaje że problem tkwi jednak gdzieś indziej, proszę zwrócić uwagę jaki kraj wyszedł z inicjatywą tej rezolucji Boliwia. Dlaczego akurat ten kraj? Tam w 1999 r. rząd sprywatyzował usługi związane z dostawą wody, zabronione było nawet gromadzenie "deszczówki". Za wodę która była w rękach Korporacji Bechtel trzeba było bardzo słono płacić co doprowadziło do zamieszek i obalenia rządu. Science-Fiction by się mogło zdawać, a jednak to się wydarzyło. Dziś nie mają władzy rządy tylko Korporacje, a te wstrzymania się od głosu mogły mieć naprawdę jakieś większe znaczenie.
mazur 25 / 29 października 2011
Moja sytuacja na tle ludności w państwach afrykańskich jest komfortowa. Mieszkam na Mazurach, a wiec niecały kilometr mam do najbiższego jeziora. Jednak dostępu do wody zdatnej do picia nie mam od ośmiu lat. Dawniej miałem względnie czystą wodę ze swojej studni. Potem lustro wody opadło i woda znikła. Pogłębiłem studnię do 22 metrów.Woda jest, ale tak zażelaziona, że nie nadaje się do spożycia, mycia czy prania.Najbliższy wodociąg przechodzi 1,5 km od mojego domu, ale nigdy nie będzie mnie stać na połączenie z nim. Kto więc może mi pomóc w "zapewnieniu dostępu do wody pitnej" ? Gdzie mam szukać pomocy? Wszystkie znane mi instytucje zajmują się problemem braku wody tylko w Afryce, tak jakby w naszym kraju już był raj. Tymczasem dla mnie i mojej rodziny jest to sprawa życia.Mój adres; krokocie1@o2.pl