Biełsat TV nadaje w kosmos

TVP Białoruś wystartowała 10 grudnia, jest finansowana przez polski MSZ. Na razie nadaje przez kilka godzin dziennie. W ramówce są m.in. programy informacyjne, reportaże, koncerty muzyków popierających opozycję na Białorusi.

- Tyle że tych programów prawie nikt nie ogląda, bo program nie jest nadawany z najpopularniejszego na Białorusi satelity Sirius, a z praktycznie nieużywanej tam Astry - mówi Jerzy Jurecki, właściciel "Tygodnika Podhalańskiego", który bierze udział w szkoleniach niezależnych białoruskich dziennikarzy.

- Białoruscy opozycjoniści nie mogą zrozumieć, dlaczego program za tak duże pieniądze trafia w próżnię. Szkoda tych materiałów realizowanych w konspiracyjnych warunkach przez białoruskich dziennikarzy, bo to są świetne reportaże - przekonuje Jurecki.

- To prawda, z Astry mało kto na Białorusi korzysta. Najpopularniejszy jest Sirius - przyznaje Andrzej Poczobut, współpracownik "Gazety" na Białorusi.

Agnieszka Romaszewska, szefowa Biełsat TV, zdaje sobie sprawę, że programy jej stacji mało kto ogląda: - Zaczęliśmy nadawać na Astrze, bo taką umowę podpisał ośrodek emisji TVP. Cały czas zabiegamy o przeniesienie na Siriusa. Mam nadzieję, że wkrótce to się uda.

Polski rząd zastanawia się, ile przekazać w tym roku na działalność Biełsat TV. Do stacji miało trafić 21 mln zł, ale MSZ chce obciąć dotację do 18 mln zł. TVP szacuje, że na Biełsat TV w 2008 r. potrzebuje 27 mln zł.

Białoruski Narodowy Instytutu Badań Socjalno-Ekonomicznych podał tydzień temu, że Biełsat TV ogląda 7,3 proc. Białorusinów, czyli ok. 700 tys. widzów.

- Tyle osób odpowiedziało, że oglądało program naszej stacji, ale to nie oznacza, że odbierają nasz program - mogli widzieć jakąś produkcję Biełsatu, np. w internecie czy na kasetach - tłumaczy Romaszewska. - Jeśli do końca roku będzie nas oglądało 5 proc. Białorusinów, to będzie sukces.

Białorusini mają żal, że Biełsat nie jest dostępny w internecie. - Czasami któryś z dziennikarzy sam wrzuci jakiś reportaż na serwis YouTube - mówi nam białoruski dziennikarz związany z redakcją Biełsat TV.

Szefowa Biełsat TV Agnieszka Romaszewska: - Trwają prace nad udostępnieniem programu w internecie.

Białorusinom nie podoba się też, że na stacji zarabia rzesza pośredników. - TVP nie zamawia reportaży bezpośrednio u białoruskich dziennikarzy, tylko przez polskie firmy produkcyjne, do których trafia znaczna część pieniędzy przeznaczonych na działalność stacji - tłumaczy białoruski dziennikarz.

Romaszewska: - Nie możemy zamawiać programów bezpośrednio u Białorusinów, bo nie zezwala na to prawo. Musimy rozliczać produkcję z podatków, a jak żądać tego od białoruskich dziennikarzy pracujących prawie w konspiracji?

Źródło: gazetawyborcza.pl



 
Nasi Partnerzy Amani Kibera Instytut Globalnej Odpowiedzialności Counter Balance Polska Akcja Humanitarna Grupa Zagranica Bankwatch Network Polska Zielona Sieć